Z Pocztą Polską jest źle od dawna. Ta państwowa firma nie nie wytrzymuje konkurencji prywatnych firm kurierskich i traci pozycję monopolisty na rynku listów. Teraz jednak finansowo jest bardzo źle.
„Fakt” dotarł do listu związków zawodowych działających w PP, w którym te alarmują, że firma może 2023 r. zakończyć z 700-800 mln złotych na minusie. Pracownicy obawiają się, że w lutym nie dostaną pensji. Mówimy o 63 tysiącach osób, które mają rodziny.
Pensja minimalna
Każdy pracodawca w Polsce w 2024 rok wszedł z nowymi obciążeniami finansowymi. To przez podniesienie pensji minimalnej do 4242 zł brutto. Tymczasem okazuje się, że do tych przepisów PP się nie dostosuje.
„Spółka podjęła jednostronną decyzję, że stawka rekrutacyjna i minimalne wynagrodzenie zasadnicze w Spółce od 1 stycznia 2024 r. wynosi 4023 zł – nie ma tu pomyłki, tj. o 219 zł mniej niż wynosi minimalne wynagrodzenie w Polsce” – alarmują związkowcy.
Biuro prasowa PP odpowiada, że spółka działa zgodnie z przepisami. „Wypłacamy pensje na konta pracowników zgodne z obowiązującym prawem” – zapewnia.
Premia na wyrównanie
Jednak związkowcy ujawniają, że mechanizm rozliczania z pracownikami jest trochę inny.
– Pracownik ma na umowie niższą kwotę, żeby wypłacono mu minimum. A do najnższej krajowej dopełnia się to dodatkiem wyrównawczym lub premią – opowiada Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy.
I dodaje, że premia powinna być nagrodą za osiągane wyniki, a nie wyrównaniem do pensji.
– To skandal, żeby państwowa firma z takimi tradycjami traktowała w ten sposób pracowników – dodaje szef związku.
Komentarze