A to nie koniec zaskoczeń. Bo kwiecień zakwitł m.in. borowikami, sprawiając tym niemałą radość miłośnikom grzybobrania. I tak grzyby kojarzone z latem i jesienią – doniósł portal Wp.pl – pojawiły się już teraz.
Kiedyś trudno było znaleźć nawet psiaka
Jednym ze szczęśliwców, który na nie trafił, był wicepremier i były minister gospodarki Janusz Piechociński. Jak napisał na platformie X, udało mu się znaleźć pierwszego w tym roku grzyba.
– Poszliśmy w zaskakujące miejsce. To były krzaki samosiejki w opuszczonym sadzie niedaleko domu. Tam w trawach zawsze bywały grzyby, ale zdecydowanie później – opowiada portalowi.
I dodaje: – W kwietniu trudno było znaleźć nawet psiaka, a w tym roku – jakież było moje zdziwienie, kiedy spotkałem czerwoniaki.
Według Piechocińskiego w tym roku: – Prawdziwy sezon na grzyby wystartuje zdecydowanie wcześniej – uważa.
Stoi za tym ocieplenie klimatu
Co się takiego dzieje w przyrodzie, wyjaśnia Wp.pl 68-letni Justyn Kołek z Żywca, grzyboznawca. Jak mówi, wpływ na te niespodzianki ma – no właśnie – ocieplenie klimatu.
Teraz – podkreśla – wszystkie zjawiska w świecie roślin zachodzą o miesiąc wcześniej niż jeszcze 10 lat temu. W rezultacie za 10-20 lat borowiki mogą pojawiać się nawet w marcu.
A teraz, po ciepłym marcu i początku kwietnia, gdy zaczął padać deszcz, warunki stały się dla grzybów idealne. Bo one lubią wilgoć.
– Po tym lekkim ochłodzeniu może być bardzo dużo borowika — prognozuje ekspert.
Podkreśla, że najlepszy czas na zbieranie borowików to czas zaraz po ochłodzeniu. „Taka pogoda sprzyja udanym zbiorom tych cennych grzybów” – czytamy.
Komentarze