– Damy radę, natomiast PKW nie wywiązało się w terminie, wobec czego jeszcze nie spłaciliśmy kredytu i stąd nie odpuścimy tej sprawy – przyznał skarbnik partii Henryk Kowalczyk, potwierdzając, że formacja Kaczyńskiego ma kłopoty finansowe.
Decyzja PKW
Za kilka dni Państwowa Komisja Wyborcza ma zdecydować, czy PiS otrzyma zwrot pieniędzy wydanych na kampanię wyborczą do parlamentu. PKW ma też ogłosić, czy partii należy się państwowa subwencja. Wątpliwości dotyczą tego, że politycy PiS mogli korzystać z niedozwolonej pomocy, prowadząc agitację np. na piknikach promujących świadczenie 800 plus.
– Na razie czekamy na decyzję, ale i tak pozwy będą, bo choćby to, że PKW odłożyła w czasie podjęcie decyzji, kosztuje nas odsetki – dodał Kowalczyk.
A to miliony złotych, które formacji są potrzebne, bo do spłacenia ma kredyt zaciągnięty na kampanię. To 15 mln zł.
„Wedle naszych informacji PiS negocjuje teraz odroczenie spłaty na zmienionych warunkach. Rozmowy mogą potrwać do czasu rozstrzygnięcia sprawy sprawozdania wyborczego przez PKW” – podaje wp.pl.
Zaciskanie pasa
To wszystko sprawia, że trzeba szukać oszczędności. Partyjny budżet ma być ratowany oszczędnościami. Dotyczy to m.in. wynajmowania pomieszczeń biurowych. Rozsiane są po całej Polsce i to ma się zmienić, bo z ul. Nowogrodzkiej już miało wyjść polecenie, aby biura opuścić i wypowiedzieć umowy najmu. Pieniądze na biura pochodzą ze składek członkowskich, a tych PiS nie ma wiele.
Zgodnie ze sprawozdaniem finansowym za 2023 rok przychody partii Kaczyńskiego wyniosły ok. 43 mln zł. Z tego 23,5 mln zł to subwencja państwowa. 15 mln zł to wspomniany kredyt. Darowizny od członków i sympatyków to kolejne 1,3 mln zł, a same składki członkowskie to tylko 1 mln zł.
– Rzeczywiście umowy na część lokali będą wypowiadane. One i tak powstawały przy strukturze partyjnej opartej o sto okręgów senackich, więc są już nieaktualne – przyznaje Henryk Kowalczyk.
Komentarze